lifestyle blog
maja świderska
Hola!
W końcu mamy lato! Tak długo wyczekiwane! Po długich miesiącach krótkich, chłodnych i ciemnych dni nadszedł czas na plażowanie. Okej… Ale, gdy pojawia się dziecko musimy być ostrożniejsi. Jeszcze rok temu wystarczył nam ręcznik, woda, krem z filtrem 😀 Teraz doszło kilka niezbędnych gadżetów.
Na Majorce spędziliśmy caaałe 11 dni i każdego dnia słońce nas nie zawiodło, a temperatura sięgała powyżej 30 stopni. Super, prawda? Biorąc pod uwagę, że na co dzień żyjemy w klimacie, który nie do końca nam odpowiada 🙂 Wiele z Was pytało mnie, jak Lili poradziła sobie z wysokimi temperaturami. Otóż świetnie! Przy odpowiednim nawodnieniu i schładzaniu nie było mowy o jakichkolwiek dolegliwościach. Nie narażaliśmy jej na przegrzanie ani bezpośrednie spędzanie czasu na słońcu. Cały dzień spędzała w cieniu, na głowie zawsze miała kapelusz – na plaży słomiany, na basenie materiałowy (łatwiej było jej nurkować). Podczas porannego przebierania od razu smarowaliśmy ją filtrem mineralnym SPF 50 – Dermedica Sunbrella, a Bbox z wodą miała pod ręką. No dobrze, ale co z tą plażą?
Na plaży spędzaliśmy około 5 godzin, podczas których Li robiła swoją przedobiadową drzemkę. Większość czasu spędzała pod parasolem, chłodząc się i bawiąc w małym basenie, do którego nalewaliśmy słodką wodę. Oczywiście rundki do morza wykonywałyśmy regularnie, żeby nie było za nudno 😀 Pierwsze zamoczenie nóżek, łapanie fal, stąpanie po piasku? Frajda na maxa! Raczej starałam się, aby słona woda nie dostała się do jej oczu. Czas drzemki spędzała w namiocie plażowym, który zarówno ochraniał ją przed słońcem, jak i wiatrem. Nie korzystałam ze stroju kąpielowego, czy UV, ale widziałam, że na plaży dużo starszych dzieciaków miało je na sobie. Następnym razem, gdy Li będzie już samodzielnie się bawić zakupimy i ten gadżet. Tuż po drzemce zjadała wcześniej przygotowany obiadek w pojemniku hermetycznym.
O czym musicie pamiętać? Przede wszystkim obserwujcie swoje dziecko. Jeżeli zachowuje się normalnie, nie jest marudne, płaczliwe, nie ma bardzo rozgrzanej główki i ciała nie ma powodu do strachu. Kto jak nie my, matki znamy najlepiej swoje dzieci 🙂 Polecam również mieć ze sobą filtr UV i przy częstej zabawie w wodzie po prostu dosmarować malucha (cecha wodoodporności nie trwa wiecznie), kapelusz – MUST HAVE! Na plażę przyda Wam się również większa torba, gdzie schowacie wszystkie niezbędne rzeczy, zapasy wody źródlanej dla malucha, ręcznik kąpielowy lub narzutki ręcznikowe (Primark) – super się sprawdziły. Prawdę mówiąc Lili chodziła w nich cały czas. Czuła się w nich bardzo swobodnie, nie pociła się tak bardzo, jak w obcisłych ciuszkach, super wchłaniały wodę i były bardzo wygodne. Warto również nauczyć malucha pić wodę, zamiast soków, czy herbat. Niestety w tych temperaturach jest duże prawdopodobieństwo, że wszystkie napoje prócz wody mogą się zepsuć.
Mam nadzieję, że udało mi się Was przekonać do wyjazdu z maluchem na plażę. To niesamowicie spędzony czas, nowe doświadczenie i super zabawa. Dziecko, które poznaje świat, boi się mniej i szybciej akceptuje zmiany. Bądźmy świadomymi mamami, doświadczajmy razem ze swoimi dziećmi 🙂
Dajcie znać, jakie są Wasze plany na wakacje! A jeśli macie jakieś pytania, chętnie na nie odpowiem 🙂
Besos :*
3 komentarze
Bardzo wartościowy wpis! Przyda się na najbliższy wyjazd nad morze😁❤️
Bardzo się cieszę! Taki jest mój cel 💜
Super post! Napewno skorzystam z treści bo wybieramy się nad morze już niedługo 🥰