lifestyle blog
maja świderska
Hola! Obiecałam, że stworzę dla Was post, który pomoże Wam w podróżowaniu za granicę z małym dzieckiem. Cały wpis podzielę na rozdziały tematyczne, aby łatwiej się to czytało. Na wstępie dodam, że jak najbardziej możecie inspirować się naszymi sposobami, ale doskonale wiecie, że każde bobo jest inne, ma inny tryb dnia, co innego je, ma alergie, jest podatne na coś bardziej lub mniej, jest wózkowe lub niewózkowe, cyckowe lub jedzące gofry ;D Dlatego wszystkie moje wpisy dotyczą Lili oraz nas i jak sobie ze wszystkim poradziliśmy. Jesteśmy nieidealni, ale na maksa kreatywni i chcemy nasze życie przeżyć. Od kiedy Lila pojawiła się w naszym życiu dostaliśmy dodatkowy motorek napędowy i pragniemy pokazać jej to co najpiękniejsze Hiszpania zagościła w naszych sercach już kilka lat temu.
No to zaczynamy
Lotnisko miejsce wylotu: Poznań
Miejsce lądowania: Palma de Mallorca
Miejsce docelowe: De Muro Palma de Mallorca
Czas lotu: 2:45
Jazda busem z lotniska do hotelu: ok. 1h
Hotel: HSM Lago Park
Na Majorce jesteśmy już 4 raz, co zapewne było dla nas ułatwieniem, chociażby pod względem organizacji na lotnisku w Palmie. Na lotnisku pojawiliśmy się ok 3h wcześniej, by oddać bagaż 20kg i wózek oraz przejść przez strefę bezpieczeństwa. Poznańskie lotnisko jest proste, lataliśmy już z niego, więc nie było z tym większego problemu. Natomiast warto zawsze być wcześniej, by zorientować się, gdzie co jest, poznać nieco miejsce. Oddaliśmy bagaż, wózek również w tym samym miejscu jako „bagaż niestandardowy” (dziecko może mieć dwa bagaże niestandardowe: spacerówkę/łóżeczko turystyczne/fotelik). W tym momencie Lili trafiła do nosidła i udaliśmy się, by przejść przez strefę bezpieczeństwa. Przy sobie możecie mieć torbę dla dziecka do 5kg, w której znajdują się woda, pampersy, chusteczki, podkład, jedzonko, niezbędne rzeczy dla niemowlaka. Osoby sprawdzające wszystko tłumaczą, co należy wyciągnąć na taśmę, co pokazać itd. Ja w torbie dla Lili (torbie wózkowej) miałam: podkład do przewijania, pampersy, chusteczki nawilżone, lekki kocyk, słuchawki Eci Peci, dodatkowe skarpetki (Lili ciagle ściąga je sobie ze stóp i wyrzuca, wtedy gdy nie widzę), ciuszki na przebranie, bbox z wodą, jeden obiadek w pojemniku hermetycznym, mus w pojemniku hermetycznym, banana, kaszkę w oryginalnym opakowaniu, łyżeczkę, śliniak, pieluchę, dodatkowy smoczek, gdyby pierwszy zgubił się gdzieś ze skarpetkami Dodatkowo w specjalnych plastikowych pojemniczkach – odmierzone mleko modyfikowane, a w butelce ze smoczkiem odmierzona woda. Oczywiście jej ulubione zabawki do samolotu. Wszystkie posiłki były zaplanowane wg jej rytmu jedzenia, w mus/banan wzięłam w razie WU Wiecie… lepiej być przygotowanym Godzinę przed lotem mała zjadła kaszkę, a następny posiłek zaplanowany był zaraz po lądowaniu. Nie chciałam jej karmić w samolocie, z racji, że nie wiedziałam, czy nie będzie się źle czuć, nie będzie miała mdłości.
Jak ubrać bobasa do samolotu? Musisz być gotowa na wszystko, czyli standardowo na cebulkę. Lila miała na sobie dresik z bluzą odpinaną, pod spodem koszulka, skarpetki i koniecznie opaska na głowę/lekka czapeczka + pod ręką lekki kocyk. W samolocie klimatyzacja potrafi załatwić.
Przewijanie na lotnisku i w samolocie: Na lotnisku są specjalne pomieszczenia obok toalet z przewijakami dla dzieci i dostępem do wody. Natomiast w samolocie miałam również przyjemność zmiany pampersa zapytałam stewardesy, czy mogłaby pokazać mi miejsce. Przewijak w samolocie to nic innego jak płyta w samolotowej toalecie, którą opuszczamy ze ściany nad kibelkiem zużytą pieluchą zajęła się Pani stewardesa.
Bez komplikacji się nie obyło, a mianowicie nasz samolot miał opóźnienie 45min, dodatkowo po upłynięciu tego czasu w samolocie oznajmiono nam, że posiedzimy jeszcze przed startem dodatkowe 40min – dlatego warto przygotować dodatkową ilość jedzonka i wody dla malucha oraz szczyptę cierpliwości Sam lot przebiegł bardzo pomyślnie. Stewardesa na starcie wytłumaczyła nam jak zachować się podczas turbulencji czy sytuacji kryzysowych, aby przytulic dziecko czołem do siebie. Otrzymaliśmy dodatkowe pasy bezpieczeństwa dla malucha, które dopina się do naszych. Jeśli będziecie mieli z tym problem, wystarczy poprosić o pomoc. Postaram się może zrobić zdjęcia w drodze powrotnej, jak te pasy wyglądają. Lili jest dzieckiem, które dobrze znosi hałas, nie boi się nieznanych bodźców, ludzi. Bardzo interesowały ją osoby w samolocie i demonstracje stewardes. Oczywiście zwracaliśmy szczególną uwagę na to, czy czuje się dobrze, poprzez zabawę i rozśmieszanie jej. Mam wrażenie, że startu i ładowania nie zauważyła. Przy starcie bawiła się pasami i pokazywaliśmy jej widok za oknem. Później, gdy mogliśmy już odpiąć pasy, wsadziłam ją w nosidło i spacerowałyśmy po samolocie, rozmawiałyśmy ze stewardesami. Założyłam jej słuchawki Eci Peci jednak zasnęła bez nich.
Podsumowując lot spędziliśmy na zabawie, spacerach w samolocie, rozmową ze stewardesami i drzemce w nosidle. Najbardziej w samolocie przydało mi się nosidło, bbox oraz kocyk, którym okryłam Lilę podczas snu. Po lądowaniu i odebraniu bagażu oraz wózka resztę podróży spędziliśmy w busie linii TIB (busy jeżdżące po Mallorce). Strach ma wielkie oczy i może nam się wydawać, że podróż z półrocznym dzieckiem będzie udręką, ale nie ukrywajmy… Pojechaliśmy w miejsce, gdzie istnieje cywilizacja, dostępne są wszystkie niezbędne rzeczy do przeżycia, otwarte są sklepy spożywcze i apteki. No i również rodzą się dzieci Wraz z Łukaszem praktykujemy wychowanie poprzez doświadczenie i dzięki tej metodzie możemy oszacować, których rzeczy/sytuacji dziecko się boi i trzeba poświecić więcej czasu na naukę i przyzwyczajenie. Besos